piątek, 30 maja 2014

Życie bez samochodu - "Wypadałoby mieć..."

Brytyjskie wynalazki rowerowe w obiektywie redaktora Subana

Redaktor Suban znany z pewnością większości Państwa z serii wielce poczytnych artykułów poruszających tematykę infrastruktury rowerowej w UK, prezentuje tym razem odmienne zagadnienie rowerowe. Mianowicie zachęca do zagłębienia się w proces myślowy dotyczący możliwości zastąpienia posiadania prywatnego samochodu na rzecz innych, równie skutecznych rozwiązań transportowych. Temat sam z siebie mógłby być rzecz oczywista kontrowersyjny, mógłby spowodować liczne sprzeczne wypowiedzi. Redaktor Suban jednakże podszedł do tematu bardzo rzeczowo i mało zaczepnie. Zachęcam Państwa do współdzielenia jego spostrzeżeń lub w razie negatywnych reakcji do polemiki.

środa, 21 maja 2014

Przyczepki rowerowe do przewozu dzieci III - Epilog



 Dzisiejszym wpisem czuję się do pewnego stopnia sfrustrowany.  Artykuł, jaki miałem w zamierzeniu miał być profesjonalnym, wręcz eksperckim zwieńczeniem krótkiego, ale poczytnego i wzbudzającego wiele kontrowersji cyklu o przewożeniu pociech w przyczepkach, czy fotelikach.
 Frustracja moje wynika z tego, że artykuł przerósł mnie i moje oczekiwania. Naturalnie przemawia tu przeze mnie wrodzona skromność, nie miej gdy przeczytałem odpowiedzi na moje pytania poczułem, że mój równie co ja skromny blog jest naprawdę mało profesjonalny i nie poważny. Przez dłuższy czas przeczesywałem Internet w poszukiwaniu kogoś, kto łączyłby rowerową pasję z wiedzą można by powiedzieć ekspercką w tematach dotyczącą podstawowej kwestii tej serii artykułów. Natrafiłem dawno temu na wypożyczalnie z Krakowa, jak się dalej przekonacie nie pomyliłem się, a wręcz trafiłem na prawdziwą kopalnię wiedzy. Ja dzięki tej krótkiej wymianie myśli dowiedziałem się wszystkiego w temacie, co i Wam moi mili również zalecam.
 

czwartek, 15 maja 2014

DROGA BEZ POWROTU - CZĘŚĆ II


Shire
 Nie ma, co się tym razem zbytnio rozwodzić, przed zainteresowanymi czytelnikami druga część relacji z mojej skromnej wycieczki rowerowej rozpoczynającej cykl opisów, wypadów „około bieszczadzkich” o wspólnym i wszystko mówiącym tytule „Miedzą”.
 Jeśli ktoś nie zaznał rozkoszy z pierwszą częścią to zapraszam do wspomnianej zakładki.

niedziela, 11 maja 2014

Pocztówka z Irlandii II. Infrastruktura rowerowa - Dublin przedmieścia.

Toaleta  dla rowerzysty wraz z rowerem w dobrej cenie 1,45 złoty.
Prezentowany dziś materiał to jak wszyscy stali użytkownicy Tempego Koła na pewno wiedzą kolejna odsłona jednego z najchętniej czytanych i najbardziej dotąd regularnego cyklu, jakie się tu pojawiają. Tytuł serii niezmiennie idiotyczny, natomiast zawartość po raz kolejny bardzo zachęcająca i obfitująca w wartości poznawcze.
O swoich spostrzeżeniach odnośnie infrastruktury rowerowej napisał dla państwa nie, kto inny jak dyplomowany magister a w dodatku inżynier - Qho. Mało tego ten wpis jest nie tylko zagraniczny, nie tylko napisany przez zwykłego magistra, których wszędzie w koło włącznie z Tempym Kołem jest na pęczki. Pan Qho to dyplomowany magister od budowania dróg i to po Politechnice Krakowskiej!
Tak, że nie ma to tamto, choć bez przesadnego nadęcia i pseudo profesjonalizmu będzie bardzo konkretnie, na temat i do rzeczy.

niedziela, 4 maja 2014

DROGA BEZ POWROTU - CZĘŚĆ I


Trasa z Map Google
Zabieram się do dzisiejszego pisania jak jeż do jeżyny, czyli z daleko posuniętą ostrożnością. Jest to mój pierwszy raz jeśli mowa o relacji z wycieczki, czy jak wolą bardziej zaangażowani  i profesjonalni rowermani® „wyprawy” rowerowej. Z góry uprzedzam, że fajerwerków nie będzie. To nie wjazd rowerem na „Kilimandżaro” czy inny „Maczu Pikczu”. To zwyczajny wyjazd w teren, którego geograficzna nazwa brzmi GÓRY SANOCKO - TURCZAŃSKIE i ich okolice. W kilku miejscach bloga przewija się ta nazwa, choćby przy poczytnej recenzji SPD i moich z nimi wyczynami, lecz tym razem skoncentruję się wyłącznie na walorach przyrodniczo rowerowych. Nie znam się zbytnio na prowadzeniu bloga, robię to „na czuja” i w sposób dość niezrównoważony, ale obserwując innych wydało mi się, że wypada będąc blogerem i rowermanem® pisać o swoich „wyprawach”. Z racji, że w swoim życiu nie narzekam na nadmiar czasu pozwolić sobie mogę na najwyżej jednodniowe wypady i takie właśnie przedsięwzięcie dziś opisuję. Być może z perspektywy profesjonalisty taki wypad wyda się żenujący, ale w sumie w TEMPYM KOLE wszystko jest nie profesjonalne, a nawet  z założenia pozwalam sobie na sporą dozę żenady, więc co mi tam…