Jakby powiedział w takiej sytuacji Gucio „Stare przysłowie pszczół mówi” - Człowiek uczy się całe życie. W czasie kolejnych dochodzeń udało mi się wykryć jeszcze kilka śladów naprowadzających mnie na pozostałości po czasach, w których komuś z jakiś dziwnych względów bardziej zależało na nauczeniu dzieci podstaw ruchu drogowego a przy okazji zamiłowania do ruchu fizycznego też.
A to jeden kolega uświadomił
mi, że niegdyś miasteczko rowerowe znajdowało się na Woli Duchackiej. Jak następnie
sprawdziliśmy obecnie zabudowano cały teren garażami, a jakże.
Inny kolega na
moje zaskakujące zapytanie, bez zająknięcia wskazał mi natomiast zupełnie
niespodziewaną i nieznaną mi lokalizację, czyli opisywany dziś przypadek.
Historia zwyczajna i charakterystyczna dla czasów naszego dzieciństwa, czyli
rodzice zabierali go tam, żeby pojeździł na rowerze.
Miejsce to jest bardzo
specyficzne a jego lokalizacja, umiejscowienie znacznie odbiega od normy. Cały
park jest niczym innym jak zagospodarowaną przestrzenią po nieistniejącym,
albo, jak kto woli istniejącym w formie żałosnych pozostałości forcie, jakich
moc zbudowali tu sporo lat temu rezydujący w Galicji Austriacy.
Kolejnym zaskoczeniem dla osoby z zewnątrz
będzie to, że ogólnodostępny park znajduje się w obrębie szczelnie okalających
go ogródków działkowych. Żeby tam wleźć, musimy przeniknąć przez furtkę i krętą
alejką minąć wypielęgnowane ogródki działkowe pełne emerytowanych i
zapracowanych hodowców roślin. Po tych zaskakujących perypetiach otwiera się
przed nami niecka wypełniona alejkami - pozostałości po przeklętym,
komunistycznym zamiłowaniu dla miasteczek ruchu drogowego.
Ładnie zachowany zarys ronda |
Witają nas znane już z Parku
Jordana wylewne w formie hasła okolicznej młodzieży zainteresowanej krakowskimi
klubami sportowymi. Samo miasteczko nie odbiega od zauważalnej już w Krakowie
tendencji do zaniedbywania w stopniu maksymalnym takich rozwiązań.
Kiedyś pewnie było tu super |
W jednym
miejscu osoba zainteresowana może odnaleźć pozostałości podejmowanej w czynie
społecznym próby odnawiania znaków poziomych. Niestety dość szybko tajemniczemu
dobroczyńcy skończyła się puszka starej farby i to by było na tyle renowacji.
Jedyne istniejące znaki nie dotyczą miasteczka rowerowego |
Nawierzchnia realizmem jest zbliżona do przeciętnych,
polskich warunków drogowych, czyli raczej charakterystyczna dla torów BMX w
świecie cywilizowanym rowerowo. Znaki pionowe to rzecz jasna już były. Na dziś
dzień to nawet śladu po nich nie ma. W każdym razie zapraszam do przyjrzenia
się kilku nowym fotkom i polecam odwiedzenie samego parku, powspominanie dawnej
świetności, przypomnienie decydentom o takim fajnym miejscu.
Desperacja? |
Smutny obraz nędzy |
Młodzież po raz kolejny się postarała |
A to opisywane, amatorskie próby odnowienia |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz