Dziś opiszę Wam epizod dotyczący mojego rowerowego modelarstwa, czyli odbudowywania rowerowych złomów. W poprzednich częściach było zwykle o rekonstrukcji, odtwarzaniu stanu pierwotnego. Tym razem pracowałem nad projektem autorskim. Zajął mi on sporo czasu, czego skutkiem jest choćby zauważalna, mniejsza aktywność na blogu. Ale do rzeczy...
Każdy ma jakąś Ciotkę Jaśkę. Moja jest stateczną, serdeczną
Ciotką z sercem na dłoni. W swych zasobach, drogą bardzo okrężną
posiadła stary, zrujnowany i zdekompletowany rowerek dziecięcy
„Kubuś” firmy Romet. Żaden klasyk, zaledwie paroletni złom. Rower
był w stanie agonalnym i Ciocia miała zamiar „wynieść go pod
kubeł”. Nie mogłem tak tego pozostawić i zająłem się
przygotowaniem z tego surowego materiału pięknego, dziewczęcego
roweru na specjalne zamówienie córki.
Po kompletnym rozczłonkowaniu pozbyłem
się z ramy oryginalnych naklejek, wyszlifowałem i polakierowałem na
wybrany przez córkę kolor ramę. Efekt był efektowny i dobrze
rokował na przyszłość. Doskonałej jakości (i niezrównanie drogą) akrylową farbę
wykorzystałem też do przemalowania kolorowych części siodła, co
dało fajny efekt i całość prezentowała się jeszcze bardziej okazale.
Piasty kół wymagały porządnego wyczyszczenia i nasmarowania. Tylne koło musiałem wycentrować i naprawić kontrę wraz z jej mocowaniem. Pozostałe elementy wyszorować i wypicować z kilkuletniego brudu i syfu. Najtrudniejszą częścią było zamocowanie i dopasowanie do napędu pełnej osłony łańcucha, niemniej po dwóch godzinach prób i błędów całość wyglądała, jakby była tu od zawsze.
Piasty kół wymagały porządnego wyczyszczenia i nasmarowania. Tylne koło musiałem wycentrować i naprawić kontrę wraz z jej mocowaniem. Pozostałe elementy wyszorować i wypicować z kilkuletniego brudu i syfu. Najtrudniejszą częścią było zamocowanie i dopasowanie do napędu pełnej osłony łańcucha, niemniej po dwóch godzinach prób i błędów całość wyglądała, jakby była tu od zawsze.
Ostatni element to ozdobienie całości
wybranym przez dziecko motywem przewodnim ulubionego bohatera. W tym
przypadku kucyka. Naklejki wydrukowane na domowej drukarce pokryłem na
koniec specjalną folią odporną na czynniki atmosferyczne pozyskaną
od kolegi zajmującego się produkcją reklam. Przy okazji dziękuję
i pozdrawiam. Efekt i kolejne etapy możecie obejrzeć obok. Ja jestem bardzo zadowolony a rower jest dokładnie taki, jaki chciała córka. Dodając do tego, że cały projekt zamknął się w kwocie około stu złotych polskich i kilkunastu roboczogodzin widzę same plusy. Polecam szczerze taką zabawę wszystkim modelarzom i złomiarzom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz