środa, 23 lipca 2014

Bagażnik rowerowy na sztycę


Solidny i praktyczny element mocujący
W związku z ogromnym zapotrzebowaniem ze strony czytelników, dotyczącym nie komercyjnych i bezstronnych opinii technicznych, prezentuję dziś krótki opis tytułowego wynalazku, jaki zdecydowałem się nabyć. Ta pseudo recenzja powstała po kilku miesiącach użytkowania i setkach kilometrów oraz również setkach przewiezionych na bagażniku kilogramów. W mojej opinii poznałem wszystkie wady i zalety takiego rozwiązania, więc jeśli ktoś z Was rozważa nabycie, nie do końca zdaje sobie sprawę, co z takiego zakupu wynika to zapraszam.

wtorek, 8 lipca 2014

Noc Kupały

Prawie jak Rivendell
Dziś napisałem krótką inaczej relację z kilkugodzinnej wycieczki, jaką odbyłem w moim ulubionym rejonie Polski. W końcu TEMPE KOŁO to nic innego jak tylko blog, więc coś stricte na swój temat powinienem czasem zamieścić. Rzecz jasna takie wyprawy opisuje się w celach pamiętnikarskich niemniej jak zauważyłem kilkudziesięciu z Was zajrzało na poprzednie opisy moich około bieszczadzkich rajdów, więc i tym razem zapraszam. Przewrotny tytuł zawdzięczam okresowi, w jakim wybrałem się na ten wypad, mianowicie na przypadające wtedy letnie przesilenie. Jest, a raczej był to dla ludzi związanych bliżej z naturą czas magiczny. Mało, kto o tym dziś pamięta, mało kogo to interesuje. A prawie nikt nie wie, skąd to wszystko, po co i dlaczego. Dałem taki tytuł, ponieważ może zachęci on kogoś do refleksji i zgłębienia fascynującego tematu wspaniałej przeszłości tego obszaru geograficznego.

wtorek, 1 lipca 2014

Życie bez Samochodu II - Rowerowy Kraków

Z lewej "Rowerowy Kraków" a z prawej szara rzeczywistość.
Stopień pokrętności dróg, jakimi do TEMPEGO KOŁA trafiają niektóre materiały zaskoczył mnie już kilkakrotnie. I tym razem mamy na to przepiękny przykład. Kilka materiałów wcześniej pojawił się wpis autorstwa Redaktora Subana poruszający tą samą tematykę i niejako idąc za ciosem podesłał  właśnie Pan Redaktor drugą odsłonę prezentacji. W tym wypadku swoje spostrzeżenia opisał znajomy Subana, mieszkający podobnie jak ja w Krakowie, choć zupełnie mi nieznany „Miejski Rowerzysta”. Tak, więc po okrążeniu kuli ziemskiej, odbiciu się od pięciu satelitów oraz chwilowym zaleganiu na dysku twardym mojego komputera prezentujemy kolejną odsłonę przygód z życia pozbawionego niebywałych rozkoszy związanych z posiadania samochodu.