piątek, 20 grudnia 2013

Pedały SHIMANO SPD PD-M505 z nakładkami i blokami Buty MTB SHIMANO SHM064 SPD



Zatrzask z góry wygląda bardzo profesjonalnie
UWAGI WSTĘPNE

Dziś poruszę trudny i nowy dla mnie temat techniczny. Mianowicie podejmę wyzwanie opisania/zrecenzowania tytułowego wynalazku. Skłoniło mnie do tego zainteresowanie osób nie mających na temat takiego typu pedałów pojęcia. Do niedawna ja także nie wiedziałem wiele w kwestii ich działania i praktyki użytkowania. Rzecz jasna poszukiwałem w tej kwestii jakiejś niezależnej, konkretnej opinii, opisu. Nie znalazłem takiej, mimo przekopania pięciu tysięcy stron.
Wszystkie na jakie się natknąłem były albo sponsorowane przez dystrybutorów, albo tak ogromnie zawodowe, profesjonalne i przegadane przez autorów – „mega”, „pro”, „giga” profesjonalnych rowermanów® - mistrzów MTB,  że nie zdały mi się na wiele. Dowiedziałem się z nich jedynie, że żeby czuć się świetnie na rowerze górskim MUSZĘ koniecznie sobie takie pedały oraz bloki i obuwie dostosowane do zestawu nabyć. Najlepiej żebym także absolutnie nie oszczędzał na tym zakupie, gdyż jedynie modele z najwyższej półki i za co najmniej dwa tysiące pięćset komplet dadzą mi prawdziwe spełnienie.
A tu widać śrubkę regulującą zacisk
Nauczony doświadczeniem nie uwierzyłem w ani jedno słowo. Wybrałem na jednym z popularnych portali zajmujących się sprzedażą internetową, jeden z tańszych modeli sprawdzonej firmy SHIMANO. Celowo wybór padł na ten model gdyż był on także wyposażony w nakładki na system mający zamieniać  je w miarę konieczności  w mniej więcej tradycyjne pedały platformowe, co wydało mi się przydatnym dodatkiem. Dokupiłem także buty tej samej firmy, pozostając w możliwie najbardziej ekonomicznym przedziale cenowym.
Na testy wybrałem czas najbardziej dla mnie w całym roku „rowerowy”, czyli mój cykliczny wypad w okolice Gór Sanocko- Turczańskich . Z założenia wiedziałem, że będę miał możliwość używania nowego nabytku w wielu różnych (często ekstremalnych) sytuacjach i w bardzo różnym terenie, na przestrzeni minimum pół tysiąca kilometrów.
Pedały i bloki po rozpakowaniu i przejrzeniu instrukcji zamontowałem bez najmniejszych problemów, jest to tak banalne, że każdy tego samodzielnie dokona i nie wymaga to dalszego komentarza. Jedynie zastanowienia i regulacji wymaga system blokujący zaczepy pedałów do buta. Na początku użytkowania, należy go maksymalnie poluzować za pomocą pokręcenia śrubką. Ma to za zadanie łatwiejsze wyjmowanie buta z zapięcia. Z czasem i doświadczeniem, można to ponoć dokręcać, żeby zwiększyć moc uchwytów (w jakim celu nie wiem, gdyż w tej pozycji trzymają bardzo solidnie i NA PEWNO przypadkiem się nie wypną).
 Tak wyglądają pedały z boku, też profesjonalnie
Pomny ostrzeżeń internetowych fachmanów przed prawdziwym wyjazdem, wybrałem się na odseparowany od większego ruchu odcinek drogi z mechatym, trawiastym podłożem tłumiącym ewentualne upadki spowodowane brakiem umiejętności uwolnienia nóg z bloków. Pierwsze wrażenie było wspaniałe. Wpinanie i wypinanie, banalnie proste, starczy machnąć piętą na zewnętrzną stronę roweru, a przekręcony przód wyskakuje z zapięcia. Powtarzany do znudzenia manewr zdawał mi się po około godzinie, różnych prób zatrzymywania roweru, zsiadania i wsiadania opanowany w pełni i co najważniejsze obyło się bez wywrotek, więc szczęśliwy wróciłem do mieszkania teściów. Cieszyłem się jak dziecko na jutrzejsze ponad sto kilometrów po górzystych terenach pomiędzy Zagórzem a Cisną, które przejadę wyposażony w tak profesjonalny osprzęt.

TESTY

Wczesnym rankiem zaopatrzony w absolutne minimum wyposażenia wyjechałem na wyprawę. Minąwszy obskurne blaszane i tekturowe budy garaży ciągnące się za nasypem kolejowym, skierowałem się nad rzekę Osławę. Słońce właśnie pojawiało się nad horyzontem, podświetlało malowniczo unoszące się z nad rzeki mgły. Będzie świetne zdjęcie. Zatrzymałem rower żeby uchwycić tą unikalną chwilę. Przez sekundę poczułem paskudne uczucie, że nie podeprę się nogą, przecież testuję system SPD. Chwilę później już z wypiętymi butami gramoliłem się z powrotem na drogę. Szczęściem upadłem w prawo na bujnie rozrosłe pokrzywy, doskonale tłumiące ewentualne urazy. Mówi się, że poparzenia pokrzyw dobrze wpływają na reumatyzm. Ja nie będę miał już NIGDY reumatyzmu. No cóż początki zawsze są trudne, teraz będę czujny i uważny. Skoncentruję się i będzie tylko coraz lepiej. Rzeczywiście, możliwość ciągnięcia pedałów w górę działa świetnie. Znacznie zwiększa wydajność. Obciąża inne niż przy tradycyjnych partie mięśni nóg. Mniej się męczymy, jest super. Podjazdy wydają się niższe niż dwa dni wcześniej. Ekstaza.
Wyjechałem w dzicz i się zgubiłem. Żadne mapy już mi nie pomogą… Uwielbiam ten stan. Nie wiem, kiedy uda mi się gdzieś z tego wyjechać. Droga jakaś jest, ale zero zabudowań, zero ludzi. W koło gęste lasy, to znowu jakieś zarośnięte stawy i rechoczące żaby. Po godzinie czy dwóch nagle widzę z daleka jakieś dachy i komin, jakaś mała fabryka czy tartak. Nagle tuż przede mną z lewej wyjeżdża z za drzew wielki KAMAZ. Hamuję i znów to okropne uczucie, spadam w prawo, ale się nie podeprę, bo mam przecież system SPD. Reakcja rowerzysty też trwa, zupełnie jak kierowcy… Tu nie rosły pokrzywy, tylko kolczaste chaszcze. Trochę krwi i pieczenia otwartych ran mnie nie wzrusza. Jestem twardy. SPD są fajne a ja profesjonalny.
Objechałem wyznaczoną trasę, nawet z nadwyżką na błądzenie w dziczy, czas wracać. Tym razem nowym skrótem. Miałem wyraźne i wydawało się ścisłe wytyczne, niemniej znów pobłądziłem. Wjechałem w jakieś niekończące się łąki, pola, nieużytki, ciągnące się wzdłuż Sanu. To nie może być ten skrót. Niestety jestem już zmęczony, mało skoncentrowany, jest upał. Kolejna koleina w błotnistym, zrytym gruncie i znów leżę. Szczęście mnie rozpiera, jest miękko, wszędzie w koło rude błoto… Nawet dwa dni później wyjmowałem z kierownicy jego resztki.

Długie i szerokie rzepy pewnie trzymające buty
Prawda, że mało kontrowersyjny wygląd?

BUTY

Samo obuwie rowerowe SHIMANO SHM064 SPD bardzo sobie chwalę chodzi się w nim znośnie (co w butach rowerowych nie stanowi normy), z powodu powszechnych w tym rejonie i okresie remontów dróg miałem okazję pokonać w nich spore odcinki. Bloki nie zaklejają się błotem, nie wczepiają się w nie kamienie. Same buty są lekkie, bardzo przewiewne, stopa dobrze „oddycha”. Nawet po przejechaniu przez kilka brodów i całkowitym zamoknięciu, dość szybko wyschły, a wpływ wody nie pozostał żaden. Twarda podeszwa, świetnie przenosi nacisk, a jej wzór mocno i pewnie trzyma but na platformowych pedałach, na których z powodzeniem można ich używać. Nie ma absolutnie porównania z jazdą w tradycyjnym obuwiu przeznaczonym tylko do chodzenia. Ponadto co było dla mnie istotne nie wyglądają jak buty do stepowania dla transseksualistów z marsa, ale wyglądem przypominają zwykłe, sportowe obuwie.



PLASTIKOWE NAKŁADKI

Mało warte plastikowe nakładki...
Nakładki na pedały SPD, które ułatwiają w nich jazdę bez specjalnego obuwia, stanowią opcję symboliczną. Można je potraktować jako odpowiednik „dojazdówki” w samochodzie. Po pierwsze zaczepia się jest tylko z jednej strony, więc pedał przed naciskiem musimy odwrócić, po drugie jest to tylko kawałek śliskiego plastyku z odblaskiem. Próby użytkowania ich w poważny sposób muszą skończyć się niepowodzeniem, trudno jest ich intuicyjnie używać a ich brak przyczepności daje się we znaki w trudniejszych warunkach.

  

WNIOSKI I PODSUMOWANIE

 Upadałem jeszcze chyba tylko dwa razy w czasie kolejnych kilku wypraw. Statystycznie jest, więc coraz lepiej. Nie zmienia to faktu, że przygoda z SPD jest dla mnie dużym wyzwaniem. Nie jest to przeskok technologiczny w rodzaju wymiany hamulców V- brake na tarczowe, lub widelca sztywnego na amortyzowany. To jest CAŁKOWICIE nowa nauka jeżdżenia na rowerze. Mocno dyskusyjne wydaje się stosowanie tego rozwiązania w ogóle. Zapięcie się w ten sposób z rowerem jest jak widać z moich perypetii bardzo ryzykowne. Może być przydatne i bezpieczniejsze, w czasie uczestnictwa w zawodach, w miejscach odseparowanych od samochodów. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, co mogłoby się stać gdyby, któryś z moich upadków skończył się przewrotem w lewo, kiedy na milimetry mija mnie samochód względnie TIR. Jestem wydaje mi się doświadczonym rowermanem®. Przejeżdżam spore ilości kilometrów, jeździłem i jeżdżę w każdych warunkach pogodowych i terenowych. Oceniam ten wynalazek jako rzecz nieprzydatną dla mnie i 95% rowermanów® włącznie z jeżdżącymi w terenie. Już uzasadniam swój kontrowersyjny wywód. Podstawowa kwestia to sytuacje związane z nagłymi hamowaniami, zatrzymaniami się roweru z różnych powodów (w terenie to codzienność, wystarczą duży korzenie, dziura, drzewo) nie zareagujemy w porę a skutki takiego upadku na pewno będą znacznie bardziej przykre niż bez SPD. Nawet, jeśli przyjmiemy, że używamy ich jako profesjonaliści w zawodach MTB i dzięki nim uzyskamy przewagę na podjazdach, zjazdach itp. Upadek z tym na nogach pogrzebie wcześniejsze osiągnięcia.

Konsultowałem się też przed napisaniem tych kilku słów ze znajomym intensywnie jeżdżącym na sportowym rowerze szosowym, który też używa oczywiście zapięć ( jakiegoś drugiego typu poza SPD, którego nie znam) i też potwierdził, kilkakrotne „dachowanie”, z powodu nie wypięcia butów.
Jak więc widzicie krąg osób, do których jest skierowany ten produkt bardzo się zawęża. Za tym idzie oczywiście spadek sprzedaży , więc mało kto powie wam to wprost,  że dla przeciętnego rowermana® jest to element zbędny. Myślę że wielu rowermanów® również  postanowiło zakosztować przygody z SPD i skończyła się podobnie jak moja, co wyraźnie widać po ilości sprzedawanych na portalach aukcyjnych zestawów, pedałów, butów używanych, tyle, że nie wypada im się pewnie do tego przyznać. Mnie wypada, jestem stary, bez obciachowy i nie zależy mi na opinii grupy rówieśniczej, a nawet na czyjejkolwiek opinii.
Żeby na koniec jeszcze zaognić sytuację dodam, że widuję w mieście Krakowie, nielicznych rowermanów® zaopatrzonych w taki wynalazek i używających ich w jeździe miejskiej (przynajmniej ich wygląd nie wskazuje na wyczynową jazdę po terenie, a raczej na pewno do lub z pracy czy innych zajęć) Nie wiem w jakim celu to robią, nie znam odpowiedzi, a chętnie bym poznał (poza lansem rzecz jasna). Być może istnieją na świecie zastępy super rowermanów® potrafiących ustać na rowerze w każdym miejscu i w każdych warunkach, zrobić każdą sztuczkę rowerową i nie wywinąć orła, być może, ale ja nie znam ich zbyt wielu, no może trzech. W pozostałych przypadkach przygoda z SPD może się skończyć, co najwyżej udziałem w kompilacjach z najlepszymi upadkami w sieci.



1 komentarz:

  1. Drogi autorze. Widac ze jestes laikem u uzytkowaniu spd (i innych podalow zatrzaskowych). Ja w spd zrobilem juz z 30-40tys km. I nigdy zlego slowa na nie niepowiem. Wypinanie i postawienie nogi na ziemi zajmuje mi mniej czasu ninapanu w pedalach platformowych. Wszystko kwestia wytrenowania. Ja nie wyobrazam sobie jazdy bez spd i to nie ze wzgledu na lans. Jazda w spd jest duzo lepsza i bezpieczniejsza. Ryzyko zesliźniecia sie nogi z pedalu nie istnieje.

    Wiec nie zrazac sie pierwszymi upadkami i jezdzic i trenowac jazde na spd.

    OdpowiedzUsuń