Marcin bierze i wygrywa bardzo ważne zawody międzynarodowe. |
Poklikajcie i jeśli będziecie zainteresowani, o czym sobie pogadaliśmy zachęcam do dalszego czytania.
Jako, że na pewno wszyscy pytają cię ZAWSZE o to samo u mnie
będzie inaczej, w tej kwestii zamieszczę link do twojej historii i tyle w
temacie. Ty mi na wstępie napisz skąd u ciebie pomysł na MTB? To nie jazda na
Jubilacie po piwo, ale ostra jazda często na Krawędzi możliwości, wytrzymałości
czy wcześniej miałeś styczność z innymi opcjami pedałowania czy tak wpadłeś od
ręki jak przysłowiowa śliwka pod rynnę???
Prawdę mówiąc "zajawka" na MTB, przyszła z
momentem zakupu pierwszego roweru. Jazda po bezdrożach na tyle mnie
zafascynowała, że dała kopa do dalszych działań i dlatego robię dziś to co
robię :). W kwestii sportu, to od zawsze się nim mocno interesowałem oraz
czynnie go uprawiałem. Ale były to sporty drużynowe takie jak koszykówka i
siatkówka. Właśnie jeden z nich doprowadził mnie do dość poważnego urazu
kręgosłupa i wymusił dość długą przerwę w uprawianiu sportu.
Dzięki umieszczeniu w sieci opisu zmiany twojego podejścia
do życia za pomocą pedałowania, stałeś się osobą w środowisku rowermanów® (i
nie tylko) rozpoznawalną. Zajmujesz się MTB w sposób jak na mój gust
profesjonalny. Czy twoje podejście do roweru i tego wszystkiego wokół zmieniło
się od czasu tej zwiększonej popularności. Czy to wciąż hobby, czy myślisz o
zrobieniu czegoś bardziej zawodowego, stworzenia ze swojej osoby marki i
czerpania zysku z tego, co cię kręci?
Hahaha :) Nie przesadzałbym z popularnością :) Moje
podejście do tematu jest cały czas takie samo, jak było. Ciężko pracuję na
treningach żeby w miarę możliwości osiągać założone cele. A, że z natury jestem
dość ambitny to cele są zazwyczaj poda miarę, ale zmierzanie ku nim daje mi
dużo satysfakcji :) O profesjonalizmie nie ma tu raczej mowy... Kolarstwo od
pewnego czasu to bardzo ważna część mojego życia, ale są ważniejsze jak rodzina
czy praca zawodowa. Dlatego też traktuje je jako hobby z lekko maniakalnym
podejściem :) Co do stworzenia marki i zysku to nie zamierzam tego robić, nie
mam za dużo czasu się tym zajmować.. Jeśli ktoś chciałby się tym zająć, chętnie
podejmę rozmowę :)
No i właśnie odnośnie jeszcze profesjonalizmu czy
zawodowstwa, jakie wydaje mi się już być u ciebie widoczne, napisz parę zdań o
tym jak to może zrobić przeciętny fan MTB, żeby zacząć jeździć wśród
prawdziwych „MTB masterów”, mieć swój TEAM i w ogóle zacząć tak bardziej na
poważnie się w to bawić. Taki mini poradnik dla amatora, który chciałby
pretendować…
W takim razie odpowiem jako "przeciętny fan MTB"
bo ciągle się za takiego uważam :). Na pewno ważną rzeczą jest rower, ale nie
musi to być od razu rumak z najwyższej półki. Przede wszystkim musi być sprawny
i dopasowany do zawodnika. A później to już zostaje tylko i aż :) umiejętne
organizowanie sobie dnia i zapał do jazdy. Tutaj głowa odgrywa najważniejszą
rolę. Jak ktoś czegoś bardzo chce, to odnajdzie się w każdym sporcie i sam
wyznaczy sobie drogę jaką chce pójść. A cytując klasyka: " żeby jeździć
trzeba jeździć".
Poszerz proszę jeszcze naszą wiedzę odnośnie twojej
dotychczasowej kariery, gdzie najczęściej można cię spotkać i prześcignąć?
Jakie masz największe sukcesy? Gdzie planujesz walczyć w tym czy następnym
sezonie?
Ciężko tu mówić o sukcesach. Na sukcesy mam nadzieję
przyjdzie jeszcze czas. Udało się w zeszłym sezonie ukończyć kilka startów w
pierwszej 10 w kategorii wiekowej, czasem nawet open i z tego jestem
zadowolony. Na mistrzostwach Polski w XCM też ostatni nie byłem i to też
sprawia, że się uśmiecham :) Cel na ten sezon to jak najlepiej pojechać na MP w
XCM oraz ukończyć Beskidy MTB Trophy. Ponadto planuje około 25 startów, w
maratonach i wyścigach XC w różnych cyklach. MTB Marthon, Bike Marton,
Kaczmarek MTB, Gogol MTB. Być może spróbuję też wystartować w wyścigu szosowym.
Jesteś podobnie stary jak ja, więc zapewne gdybym brał
udział w takich zawodach, bylibyśmy w tej samej kategorii wiekowej. Jak wielka
jest konkurencja wśród takich rowerowych seniorów? Czy w porównaniu z młodzieżą
jest to liczna kategoria, czy sami tam zawodowcy ze stalowymi płucami i
kończynami, czy ktoś z poza ekstraklasy ma w takich konkurencjach szansę na coś
więcej niż dojechanie do mety?
Aktualnie w tym sezonie przechodzę do kategorii wiekowej M3,
i myślę, że jest to najmocniej obsadzona kategoria w wielu cyklach wyścigów.
Konkurenci są bardzo mocni i naprawdę można się napracować próbując ich gonić :)
Do mety dojedzie oczywiście każdy, ale nie trudno znaleźć osoby za którą ciężko
się utrzymać nawet przez 1km :)Mam wrażenie że kategoria M3 jest również
najliczniejszą kategorią. Być może ustępuje lekko M2. Natomiast jest
zdecydowanie liczniejsza niż kategorie młodzieżowe niestety.
No i jeszcze kontynuując wątek napisz, co robisz w kwestiach
treningu żeby być tym Iron Manem ile kilometrów jeździsz dziennie i pod jakie
góry się gramolisz rowerem. Powiedz mi jeszcze, czy będąc uczestnikiem takich
ekstremalnych MTB jazd, trzeba być rowermanem® całorocznym czy wystarczy
zwyczajowa sezonowość?
Osobiście trenuję 6 razy w tygodniu czasem jest to ściśle
powiązane z tym, w jakim cyklu treningowym obecnie się znajduję.. Co do
kilometrów to w zeszłym roku przejechałem ich blisko 12 tysięcy (treningowo i
wyścigowo). Zdecydowanie żeby próbować zaistnieć w którymś z wyścigów, trzeba
pracować praktycznie przez okrągły rok. Prawidło kolarskie mówi, że
"wyścigi wygrywa się zimą", więc sam rozumiesz jak to jest. Trening ogólnorozwojowy,
baza kilometrów to wszystko ma później ogromne znaczenie a potrzebuje sporo
poświęconego czasu.
Każdy bardziej profesjonalny sport lubi powodować kontuzje i
urazy. Co do tej pory udało ci się u siebie zepsuć? A jeśli nic to, czego się
spodziewasz? A może, jeśli to w ogóle cię nie dotyczy to pewnie z obserwacji
możesz powiedzieć więcej na temat urazów występujących w tym sporcie? Połamane
kończyny, czy raczej karki? A może pęknięcia obojczyków, lub raczej czaszek?
Ja do tej pory nie odniosłem jakiegoś szczególnie dużego
urazu czy kontuzji i mam nadziej, że tak pozostanie. Przytrafiło się kilka
szyć, otarć czy tez obić ale niczego nie złamałem :). Najczęstsze urazy to
raczej złamania obojczyka i kończyn. Upadki to ryzyko wliczone w ten sport.
Dlatego trzeba sporo czasu poświęcać technice jazdy żeby ich unikać. Mnie w tym
kierunku czeka jeszcze sporo pracy...
Na koniec tych kilku pytań dziękuję ci za twój czas i proszę
o odpowiedź na standardowe pytanie, którym męczę wszystkich uczestników cyklu,
po co ci to całe MTB, nie łatwiej byłoby zostać przed telewizorem, gazetę
poczytać, a tak człowiek nie dość, że się zmęczy, zmacha, to się jeszcze błota
nażre, albo gdzieś przewróci na kamienie, rower se drogi zniszczy, lakier
porysuje…
Przed telewizorem z piwkiem i orzeszkami spędziłem już
wystarczająco dużo czasu w życiu :) Zdecydowanie nie chcę do tego wracać !!
Dlaczego MTB ? Sam sport jest rewelacyjny. Emocje, adrenalina rywalizacja...
Kto tego nie lubi? Uczucie "zajechania" jest o 1000 kroć lepsze od
uczucia odgniecionego tyłka od fotela. A posmak krwi w ustach po mega wysiłku
przebija smakiem najlepszego "browarka" (choć nie dla wszystkich ).
Jest jeszcze jedna mega ważna dla mnie rzecz. To ludzie! To przyjaciele,
których poznałem dzięki uprawianiu tego sportu. Spędzamy ze sobą wiele czasu,
jesteśmy jak rodzina. Atmosfera na zawodach jest rewelacyjna. Ludzie
uśmiechnięci przyjaźni. Czego chcieć więcej? Dziękuję za rozmowę i do
zobaczenia na trasach!!!
Na koniec macie jeszcze link do bloga Marcina.
świetny artykuł pozdrawiam nadzgany sajmon
OdpowiedzUsuńDzięki Sajmon, mam nadzieję, że będziesz regularnie wracał i zaczniesz wreszcie jeździć na rowerze!!!
Usuń