Parking rowerowy na stacji kolejowej |
I znów moi mili dzięki
uprzejmości i znajomościom Pana Redaktora Naczelnego będziecie mieli okazję
zapoznać się z kolejnym materiałem zagranicznym. Ponownie zaszczycił mnie swymi
mentalnymi wybrykami Pan Redaktor SUBAN z UK. W drugiej, nieco obszerniejszej
odsłonie prezentuje nam tytułowy temat przewodni. Nie będą się specjalnie wpychał
między wódkę, a zakąskę, ale nie podaruję sobie na wstępie zauważyć, że po
lekturze materiału Redaktora SUBANA przepaść rowerowa, jaka dzieli niestety
nasz kraj od leżących w bardziej dofinansowanych regionach Europy jawi się nadal
porażająca. Zapraszam, a nóż ktoś zaczerpnie z przykładów jakąś mądrość i może
nawet zaszczepi na gruncie rodzimym. Jeśli nie to potraktujcie materiał jako
ciekawostkę i ewentualnie pośmiejcie się - przez łzy.
PS. Przyjrzyjcie się dokładnie
zdjęciu obok. Widzicie ten wypasiony, strzeżony, piętrowy parking dla rowerów
przy dworcu kolejowym? Taki mają w małej mieścinie w UK.
W Krakowie właśnie powstał po 150
latach (w tym 50 opóźnień) najpiękniejszy i w ogóle najnowocześniejszy dworzec
kolejowy w Polsce. I co? I nic. Nie ma nawet pięciu nowych stojaków…Wstyd,
wiocha i żenada na cały cywilizowany świat.
"Markowanie" pasa rowerowego na jezdni |
Z perspektywy małego miasta
infrastruktura rowerowa nie jest zbyt atrakcyjna. Nie jest to infrastruktura,
która tworzy spójną całość. Drogi i ścieżki rowerowe przypominają raczej
szachownicę, poprzeplataną jezdniami, chodnikami, czy zakazami. Mimo to rowerem
jeździ się szybko i sprawnie. Wynika to zapewne z mniejszego natężenia ruchu,
jak i przychylności kierowców na innych uczestników ruchu drogowego, jakimi są
rowerzyści. A tych jest całkiem sporo. Nie są to tłumy rowerzystów jadących
naraz, lecz częstotliwość korzystających z roweru. Właściwie zawsze na jezdni
można spotkać przejeżdżającego rowerzystę. Częstym porannym widokiem jest
jadący listonosz, na swoim charakterystycznym czerwonym rowerze. W większych
zakamarkach i drogach trudno dostępnych dla samochodu spotkamy patrole policji
rowerowej.
Brak malowania pasa przez środek drogi |
Wydaje się, że głównym priorytetem dla budowania infrastruktury rowerowej jest jej niski koszt. Buduje się oszczędnie. Dlatego dominują ciągi pieszo-rowerowe. Są to na ogól zwykle alejki z dopuszczonym do ruchu rowerem. W mniejszości natomiast występują szersze drogi piesze, z wydzielonym pasem do jazdy rowerem. Na obydwu typach ścieżek, co zrozumiałe ruch odbywa się niekiedy wolniej. Z reguły nie dochodzi do konfliktu między rowerzystami a pieszymi. Przynajmniej ja tego nie doświadczyłem. Spotkałem się za to z tym, że to mnie przepraszała matka za swoje malutkie dziecko, które przekraczało linie i wbiegało na ścieżkę rowerową. Tak jak w starym dowcipie: „Jak można rozpoznać Anglika? Trzeba wybrać się do kina, spóźnić na seans i w trakcie filmu przedzierać przez krzesełka, szukając miejsca. Pierwsza osoba, która powie "Sorry" będzie Anglikiem.”
Sporadyczne są przypadki
tworzenia separowanych dróg dla rowerów. To jest rzadkość i luksus. Oczywiście
ulubionym rozwiązaniem problemów jest wstawianie zakazów jazdy rowerem. Jak
choćby w przypadku trasy prowadzonej promenadą. W połowie trasy nagle pojawia
się zakaz dla rowerów i rower trzeba wnosić po schodach. Dla udogodnienia,
schody wyposażone są w metalową szynę.
Wyjątek - osobna droga dla rowerów |
Osobne ścieżki rowerowe, czy tez
te oddzielone pasem, bardzo szybko kończą się na jezdni. To jest ich główna
cecha. Doprowadzą nas tam, prędzej niż później.
Ale i tam w pewnych momentach rowerzysta może poczuć się bezpiecznie. Wykonuje się, bowiem oddzielne miejsca, dla rowerzystów.
Są to ogólnie znane i proste rzeczy, jak zatoczki przed skrzyżowaniami.
Oraz oddzielne pasy dla rowerów, przy poboczu jezdni. Wydzielenie pasa rowerowego na jezdni, polega właściwie na zamarkowaniu linii na jej początku.
W małym mieście tych udogodnień dla rowerów na jezdni nie jest dużo, ale lepsze trochę, niż nic.
Ale i tam w pewnych momentach rowerzysta może poczuć się bezpiecznie. Wykonuje się, bowiem oddzielne miejsca, dla rowerzystów.
Są to ogólnie znane i proste rzeczy, jak zatoczki przed skrzyżowaniami.
Oraz oddzielne pasy dla rowerów, przy poboczu jezdni. Wydzielenie pasa rowerowego na jezdni, polega właściwie na zamarkowaniu linii na jej początku.
W małym mieście tych udogodnień dla rowerów na jezdni nie jest dużo, ale lepsze trochę, niż nic.
Droga dla rowerów, sygnalizacja, oznakowanie i szczere pola |
Ciekawym i sprawdzającym się
pomysłem jest tworzenie stref uspokojonego ruchu. Samochody na takich
drogach
jeżdżą wolniej i bardziej rozważniej. Na takich jezdniach rowerem jeździ się
bezpieczniej, a cały ruch drogowy jest płynny. Paradoksalnie na takich drogach
nie zetknąłem się z korkiem. Osobnym aspektem jest parkowanie samochodów w
Anglii. Odbywa się to inaczej niż w Polsce. Mianowicie samochód pozostawia się
zawsze na jezdni, nie wjeżdżając na chodnik. Może jest to czasami denerwujące,
ale znakomicie uspokaja ruch i pozostawia wolne chodniki. W ten sposób parkuje
się również na wąskich drogach. Przejezdny jest wtedy jeden pas ruchu. W takich
przypadkach nawet pas ruchu nie jest malowany. Wiadomo, ze wszyscy będą jeździć
środkiem i pas tylko markuje się na początku. A kierowcy bardzo spokojnie i
cierpliwie przepuszczają jedni drugich. W tej zabawie udział biorą wszyscy:
autobusy, rowerzyści, samochody osobowe itd.
Odczuwalną niedogodnością jest
niewielki system (czy tez jego brak) ciągów komunikacyjnych łączących ze sobą
sąsiednie miejscowości. Cały ruch rowerowy musi odbywać się wtedy regularnymi drogami
i szosami. Sami rowerzyści często jeżdżą bez kasków. W miastach z większym
natężeniem ruchu jest trochę większy odsetek posiadaczy kasków. Natomiast w każdej
aglomeracji popularna jest jazda w kamizelkach odblaskowych, oraz strojach
jaskrawych tzw. High Vision.
Przykład parkowania na jezdni |
Jeśli chodzi o pozostawienie roweru,
to nie ma z tym problemu. Dużo jest miejsc, gdzie można to zrobić. Czy jest to
sklep, szkoła, czy centrum miasta. Zawsze cos się znajdzie. Nawet, gdy brakuje
stojaka, gdzieś dalej jest inne miejsce do przypięcia roweru. Najczęstszym
rodzaj stojaków to "podkowy" wmurowane w „posadzkę”. Na szczęście
coraz rzadziej można spotkać miejsca z przypięciem do koła. Na stacji
kolejowej, oprócz standartowego miejsca do zaczepienia roweru, istnieje
specjalny parking dla rowerów. Jest to klatka ze stojakami. Podróżujący
pociągiem, może zapiąć rower w tej klatce po okazaniu biletu i skontaktowaniu
się z zawiadowcą.
Dla młodzieży jeżdżącej na rowerach typu
BMX budowane są tory. W takich miejscowościach nie jest to nic imponującego.
Kilka „hopek” ziemnych i trasa, w wydzielonym terenie zielonym.
Fajną rzeczą, nie będącą bezpośrednio
związana z infrastrukturą rowerową jest biblioteka. Można w niej poczytać
najpopularniejszy tygodnik rowerowy, który jest zawsze aktualny. Znaleźć książki
rowerowe i mapy. W miejscach publicznych, rozdawane są foldery z pomysłami
wycieczek rowerowych. Są to broszurki promujące gminę i okolice. Trasy z różnym
stopniem trudności, z prosta mapą i opisem, oraz zdjęciami widoków i miejsc,
jakie można spotkać.
Tor BMX |
Rower w niedużym mieście jest
sporym atutem. Na pewno jest szybszy niż wewnętrzna komunikacja. W
takim
mieście nie pokonuje się dużych odległości, więc i samochód wypada mało
zachęcająco i co za tym idzie jest on wyjątkowo nieekonomiczny. Rowerem można dojechać
wszędzie i wszędzie go zostawić. Dla aut poruszających się po mieście dochodzi
problem z parkowaniem. A im bardziej w głąb miasta, tym problem staje się
większy. Miasto stopniuje coraz większe ograniczenia pozostawiania pojazdu, im
bliżej jego centrum. Są to strefy płatnego postoju i ograniczenia czasowe
przebywania auta w jednym miejscu. W zależności od 30 min do 1,5 h, bez
możliwości powrotu w to samo miejsce przez 4h. Dotyczy to ulic i miejsc
parkingowych przy sklepach. Nie wiem jak z tym przepisem radzą sobie sklepy,
ale ulic pilnuje straż miejska i ten przepis jest egzekwowany. W sezonie letnim
odbywają się żniwa. Dla przyjezdnych proponowana alternatywą jest piętrowy
parking, bezpłatny w godzinach szczytu. Lecz imperatyw podjechania samochodem
pod same drzwi sklepu jest tak silny, że popularne wśród kierowców stało się
"przeparkowywanie samochodu". Co pewien czas, ktoś ze spacerujących
znika, żeby całą procedurę z parkowaniem powtórzyć kolejny raz i powrócić po
dłuższej nieobecności do grona znajomych z zegarkiem w ręku. Takie zachowanie
jest faktem.
Z własnego doświadczenia, na
przestrzeni kilku lat mogę stwierdzić; mimo nie wystarczającej infrastruktury
rowerowej, rower króluje w małym mieście jako środek transportu. Po prostu
sprawdza się najlepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz