niedziela, 10 maja 2015

Jak kupiłem przyczepkę rowerową do przewozu dzieci.


Właściwie to temat tytułowy został w Tempym Kółku wyczerpany. Każdy kto bardziej lub mniej z przypadku zajrzał w poszukiwaniu czegokolwiek i natknął się tu na temat przyczepek do przewozu dzieci, już chyba wszystkiego dzięki uprzejmości moich gości się dowiedział:


A dziś ja mimo wielu wątpliwości, obaw i realnych trudności staję przed wami i przyznaję się - kupiłem i używam. To takie wręcz "wyjście z cienia" , czy "szafy", jak to w niektórych środowiskach się mawia.

 Po tym wyznaniu wypada mi napisać parę zdań odnośnie odczuć osoby generalnie nastawionej z dużą rezerwą do tego rozwiązania. Co mnie skłoniło? Przede wszystkim wybudowanie nowych dróg dla rowerów w Krakowie. Umożliwiają mi one bezpieczne i z dala od samochodów poruszanie się z tym wehikułem. Zdrowy strach przed wariatami, rozpędzającymi paru tonowe kupy żelastwa w miastach do niewyobrażalnych prędkości i mających w dupie wszystko i wszystkich pozostaje i zdania nie zmienię. Nie narażę nikogo  poza sobą samym na jazdę rowerem po polskich drogach z ruchem samochodowym, a już na pewno nie dzieci. Kolejny powód to oczywiście chęć spróbowania. No i najważniejsze, nalegania samych dzieci.


Przyczepkę potrzebowałem dwuosobową. Szukałem i znalazłem używaną, bardzo solidną i nie chińskiej produkcji w świetnej cenie. Moje wrażenia, co do wielkości i nie poręczności w porównaniu ze śmiganiem rowerem z fotelikiem nie zmieniły się. Jest to wehikuł przeogromny. Jego waga jest symboliczna i w prowadzeniu nie odczuwam różnicy , nawet przy pełnym załadunku pasażerów. Nawet tak duża przyczepa po złożeniu bez problemu zmieści się np. w średnim bagażniku auta i  bagażnika używam właśnie jako garażu dla przyczepy.


 Wrażenia z samej jazdy są bardzo pozytywne. Dzieci zamknięte w środku i odizolowane od czynników zewnętrznych żyją w swoim świecie, mogą jeść, pić, bawić się, gadać, śpiewać i obserwować świat. Rodzic może skoncentrować się na jeździe. Jedynym problemem w polskich realiach jest dobranie trasy przejazdu w którym będzie możliwość przejazdu takim ustrojstwem, co np. w Krakowie nie jest zawsze sprawą oczywistą. Niezaprzeczalnym atutem  takiej przyczepy jest frajda dzieci. Nie przypominam sobie, żeby coś bardziej z wielu wymyślanych atrakcji je bawiło. Każda taka przejażdżka to wielkie dla nich przeżycie nie porównywalne rzecz jasna w siedzeniu w samochodowym foteliku. W żadnym stopniu.


Przyczepa taka jest atrakcją również dla wszystkich dzieci wokół. Zdarzało mi się ,że po zaparkowaniu przy placu zabaw nie mogłem się pozbyć wraz z ich rodzicami z przyczepy obcych dzieci, którym pozwoliłem sprawdzić jakie to super. Nie da się też ukryć, że pojazd taki jest wciąż w naszym smutnym społeczeństwie wielką atrakcją. Kraków ma masę atrakcji turystycznych, a wierzcie mi, że jadąc z przyczepką za rowerem czułem się jedną z nich. Komentarzy i odwracających się przechodniów, pokazujących sobie i dzieciom nie da się policzyć. Nawet jeśli postanowicie wydać 200 000 na zakup przepięknego jak strach i wielkiego jak lokomotywa suwa - karawana  - prestiżu to i tak będzie lipa w porównaniu z moją przyczepką za "pińcet złotyk"... Jeśli tylko macie w swoim mieście infrastrukturę pozwalającą tym jeździć to kupcie to swoim dzieciom, nawet jak sami nie za bardzo macie ochotę. Będą naprawdę zadowolone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz