 |
Korozja na kierownicy i błotniku |
Zerknąłem ostatnio przelotnie na statystyki oglądalności poszczególnych wpisów na "Tempym Kółku" i okazało się ku mojemu szczeremu zdziwieniu, że waszym największym zainteresowaniem cieszy się opis mojego starego roweru DIAMANT …
Bije on w ilości wejść łączne odsłony w moim mniemaniu prawdziwych „czarnych koni” bloga w postaci korespondencji zagranicznych, czyli "Pocztówki z Irlandii" i "Pocztówki z Wielkiej Brytanii"(?)
Wychodzę, zatem naprzeciw oczekiwaniom elektoratu i niczym premier Tusek wsłuchany w sondaże wrzucam (mimo zamiaru późniejszej jego publikacji) artykuł o moim drugim pozyskanym złomie lub, jeśli wolicie klasyku. Tym razem jak już wspomniałem będzie na temat kolejnego starego roweru, jaki jest w moim posiadaniu a mianowicie radzieckiego URALA. Dokładnie napiszę więcej w temacie jego historii oraz prostych zabiegów renowacyjnych, jakim go poddałem, celem przywrócenia jego użyteczności, żeby nie powiedzieć świetności.
Na koniec planuję jeszcze przy okazji wątku wtrącić kilka słów refleksji, na jakie nakierowały mnie wasze uwagi po wcześniejszym opisie dotyczącym starych rowerów i ich odnawianiu. W przeciwieństwie do zwyczajnie kupionego za pośrednictwem Internetu DIAMANTA, rower URAL ma swoją, znaną mi i możliwą do odtworzenia historię, więc będzie niesamowicie nostalgicznie a nawet momentami awanturniczo.